25 października 2010

O liście prezentów wpis niewielki

Pewna moja dalsza znajoma brała ślub we wrześniu. Ponieważ nasze kontakty ograniczają się głównie do przesyłania sobie pozdrowień na portalach społecznościowych, nie miałam pojęcia, jak wyglądały przygotowania i organizacja tegoż wesela, dopóki nie spotkałam naszej wspólnej przyjaciółki.
Wiadomo- gdy jest się w pewnym wieku- wszyscy Twoi znajomi nagle zdają się żyć ślubami, porodami i kredytem mieszkaniowym- ja niestety w tym wieku jestem... Pocieszam się, że lepsze to niż wymienianie doświadczeń o protezach i reumatyzmie.



W każdym razie- wracając do owej znajomej- wraz ze swym narzeczonym dziewczę przygotowało listę prezentów. Lista była baaardzo konkretna. Każdy prezent ozdobiony był ceną, jaką młodzi małżonkowie liczyli, że goście na dany prezent wydadzą, linkiem, by nie było wątpliwości, że ma to być na pewno rzecz taka a taka, a nie podobna, zdjęciem oraz propozycją sklepu, w którym można daną rzecz zakupić. Para Młoda była nawet skłonna sama prezenty z danego centrum handlowego odebrać.



I wszystko byłoby cacy, w końcu lista prezentów ma być dla ludzi. Ma dawać pojęcie, czego Państwo Młodzi mogą potrzebować, a co będzie się kurzyć w kącie. Ale, niestety moi znajomi popełnili pewien błąd...


Narzucanie cen jest co najmniej niesmaczne. Owszem- fajnie jest mieć komplet kieliszków do szampana, ale czy koniecznie musi on kosztować 700zł? Przy tworzeniu listy prezentów warto chyba być elastycznym? Nie każdy z naszych gości może mieć ochotę wydawać minimum 600zł, a poniżej tej kwoty lista moich znajomych prawie nie schodziła. Musimy brać pod uwagę, że jeśli zapraszamy 100 osób na ślub, to wśród nich znajdzie się i ciocia -emerytka,  i świetnie zarabiające, młode małżeństwo.

W przypadku tej pary- sporo ich znajomych, jeszcze studentów, po zobaczeniu listy prezentów, po prostu odmówiło przyjścia na wesele. Niektórzy zamierzali się złożyć na jeden prezent większą grupą- ale okazało się, że jedno zaproszenie to jedna pozycja z listy prezentów...

W tej chwili całe towarzystwo się na siebie dąsa. Pokłócili się ze sobą: ci, którzy jednak poszli z tymi, co zrejterowali, para młoda z większością znajomych, kilka osób z rodziny także ponoć nie przyszło...

Mi nasuwa się wniosek następujący: jeśli organizuje się wesele dla prezentów- można się srogo zawieść. Przerażają mnie pary, które dzielą skórę na niedźwiedziu i liczą, ile zbiorą kasy i czy im się zwróci. Zwróci, nie zwróci, chyba nie warto psuć sobie tego pięknego dnia buchalterią?

Przeczytaj także:

Planer i strona ślubna - test użyteczności

Data ślubu a numerologia

Ślubne konflikty

4 komentarze:

  1. Ale sa tez pary, ktore roznicuja cenowo rzeczy, ktore chca dostac i to jest zdrowe

    OdpowiedzUsuń
  2. są, to prawda. nie neguję listy prezentów- nie popieram jej stosowania zbyt dosłownie

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja uważam, że najlepiej poprosić o pieniądze i każdy da tyle ile chce.

    OdpowiedzUsuń
  4. A zamiast kwiatów - wino:)

    OdpowiedzUsuń

Najnowsze wpisy wprost na Twojego maila- >K L I K N I J<