30 października 2010

10 najgłupszych rzeczy, jakie może zrobić Panna Młoda

Jednym z ewidentnych dowodów, że zbliża się data naszego ślubu są nocne koszmary: o tym, że jest się nagą w chwili udzielania ślubu, o tym, że Pan Młody ucieka sprzed ołtarza, o tym, że goście zamieniają się w bandę zombie... Wariantów jest mnóstwo. Można  śmiało założyć, że podświadomość Panien Młodych nie próżnuje, zwielokrotniając obroty i wymyślając sceny godne najlepszych horrorów. 
Czy jest coś gorszego niż upić się na swoim ślubie?
Panny Młode stresują się, że mogą się przejęzyczyć w trakcie przysięgi i goście wybuchną śmiechem, a fragment z tym, wycięty później przez siostrzeńca z nagrania, zostanie filmikiem nr 1 na Youtube...


[To dla mnie jeszcze jeden dowód, że kamerzystom na ślubie mówimy nie! ;) ]

Jednak są dużo gorsze rzeczy niż drobne pomyłki, popełniane przecież ze stresu...

Tych wpadek nie zapomni Ci za szybko ani rodzina ani Ty sama. Jeśli jednak bardzo chcesz zepsuć sobie swój ślub i wesele- do dzieła! Oto lista najgorszych rzeczy, jakie możesz zrobić sama sobie:

1) Upić się- Jeśli chcesz mieć opinię niegrzecznej dziewczynki- picie w nadmiarze wysoce wskazane. Jeśli w dniu własnego ślubu zamiast do świeżo upieczonego męża wolisz się tulić do muszli klozetowej- pij z gwinta ślubną wódkę. Etykietka pijaczki przylgnie do Ciebie na stałe za dwie, trzy butelki szampana obalone wspólnie z druhną. Gwarantowane, że teściowie zechcą Ci zafundować pobyt na wczasach AA. Jeśli się obawiasz, że jednak są dusigroszami- dla zachęcenia ich do tego wciągnij jeszcze ścieżkę i pobij gościa z orkiestry. A potem zaśpiewaj... Na koniec możesz iść spać- pod stołem Państwa Młodych powinno być wygodnie.

2) Zabrudzić suknię- nie, nie błotem... Jeśli nie wierzysz- zajrzyj na ślubne fora, gdzie są całe wątki o tym, jak radzić sobie z suknią w toalecie. Bo umiłowanie falban i brak koordynacji może zaowocować specyficznym fetorkiem, wijącym się za nami jak najdroższe perfumy.

3) Strzelić ślubnego focha- najlepiej na cały świat. Można też wybrać wersję mini i skierować focha ku Panu Młodemu. Najlepiej w samochodzie w drodze na ślub lub już na wesele. Nie krępuj się- jesteście: Ty, On i szofer... Nareszcie możesz mu powiedzieć, że ten ślub to debilizm, że przez niego masz niewygodne buty, bo przecież on lubi Cię w wysokim obcasie, że makijaż jest zły, bo kosmetyczka go spieprzyła, ale to też jego wina, bo jakby na Tobie nie oszczędzał... Ulżyj sobie. Sprawy rozwodowe w Polsce trwają minimum tyle, co przygotowania do ślubu.

4) Zosia- Samosia bierze ślub- w dniu ślubu powinnaś sobie odpuścić wszystko, co nie dotyczy bezpośrednio Ciebie i Twego ukochanego. O ile nie jesteś Zosią- Samosią. Ona nie ma czasu na świętowanie własnego wesela- w trakcie obiadu sterczy w kuchni, sprawdzając, czy goście mają na talerzu odpowiednią ilość koperku, podczas toastów z barmanem kręci shakerem, w noc poślubną przeznacza na odwiezienie po kolei wszystkich gości do domu... Szkoda, że do udzielania ślubu potrzebny jest ksiądz lub urzędnik- ona by zrobiła to lepiej! Jedyne wyjście, to wyrzucić w noc przed ślubem oprogramowanie samosiowie i zainstalować "Odrobina zaufania-wersja betha". Betha znaczy rozwojowe.


5) Lady Blachara, Solara Queen i Vampir Princess- masz ochotę na eksperymenty z własnym wyglądem? Tak, masz rację- dzień własnego ślubu to idealna pora na pokazanie światu nowego image'u. Się nie krępuj. A że nie wiesz, jaki efekt wywołają Twoje różowe włosy? Ostry makijaż rodem z pornoli? Albo skórka opieczonego kurczaka rodem z solarium sprzed 2 godzin? Przecież masz prawo zaszaleć! To Twój ślub. Yeah! Nie,  tą czarną szminkę jednak odłóż...

6) Gołąbki dwa- Dopięłaś swego, upolowałaś jelenia, to teraz czas się nim nacieszyć. Najlepiej w trakcie wesela . Co tam goście, oni mają jedzenie i wódkę, niech się odczepią i dadzą Wam spokój. Że też człowiek z własnym mężem w dniu ślubu pobyć nie może! Może po prostu wyjdźcie po angielsku? Na pewno nikt nie zauważy braku Pary Młodej.

7) Gołąbków większa grupa- Olewamy ślubny savoir vivre. Nie będziesz przecież tak wspaniałego dnia marnowała na zabawianie gości. Niby trzeba z każdym słowo zamienić, ale bądźmy szczerzy: nie wszystkich swoich gości lubisz. Bierz więc pod pachę Marką i Justynę, a reszta niech się zabawia sama. Ważniejsza jesteś TY, jako Panna Młoda możesz przebywać z wybranymi osobami, pospólstwo się nacieszy Twym widokiem z daleka.


8) Wypomnieć cenę prezentu- poduszki z przeceny z Ikei? Jak ciocia Marysia śmiała! Ty jej pokażesz. Tak się staraliście, tyle wydaliście, a ona Ci chłam w prezencie daje! Już, idź i napyskuj!

9) Przytyłam? To sukienka jest za mała!- czyli w gdy w dniu ślubu wyjdą na wierzch wszystkie Twoje niedopatrzenia. Miałaś zanieść sukienkę do krawca, bo się nie dopinała, ale nie miałaś czasu, bo karmiłaś rybki na facebooku? Okazało się, że kuzynostwo Pana Młodego potwierdziło przybycie, ale Ty tego nie odnotowałaś i teraz nie ma dla nich miejsc i noclegu? Czy to jakiś kłopot? Jesteś tak uroczą Panną Młodą, że to na pewno nie Twoja wina! Jeśli ktoś jednak śmie twierdzić, że tak: zastosuj punkt 3.

10) Panika dzika- tak, masz prawo być stremowana i przestraszona, niepewna i zestresowana. Ale na miłość boską, kobieto! Nie gryź welonu. Lepiej ucieknij sprzed ołtarza. Tylko wcześniej powiedz kamerzyście- nakręci ładny filmik, podłoży się fajny kawałek i będzie prawie jak teledysk "Hot'n'cold" Katy Perry. Będzie urocza pamiątka, a może i karierę zrobisz. Masz rację: jesteś zbyt młoda, fajna i mądra, by wychodzić teraz za mąż. Kochanie się nie obrazi, kochanie musi się dostosować- co on sobie myślał, że zrobi z Ciebie kurę domową?

7 komentarzy:

  1. hahahahaha
    uśmiałam się
    mam nadzieje, ze na moim sluie sie to nie wydarzy

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że mamy podobne spojrzenie na ślub, ja też nie chcę kamerzysty, jakoś nie widzę sensu oglądania przez dwie godziny tego, jak goście tańczą, jedzą i się zataczają...
    Błędów wyżej wymienionych popełniać nie planuję (chyba nie będę chodziła do toalety... ;) ), dodałabym tylko omijanie czerwonego wina szerokim łukiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. nie lubię takich filmów- wszystko wygląda na nich nienaturalnie. Ślub i tak jest nieco stresujący, gościu z kamerą za plecami średnio poprawia humor :)
    też mam nadzieję, że nic z tych rzeczy nie zdaży mi się na weselu.
    z czerwonym winem to prawda- nie tylko zresztą w trosce o sukienkę, ale także biały uśmiech- widziałam kiedyś zabawne zdjęcie z PM z fioletową poświatą na zębach

    OdpowiedzUsuń
  4. no po prostu rewelka:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne podejście i bardzo ironicznie napisane:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Najgorsze jest jak Panna Młoda się upije.

    OdpowiedzUsuń

Najnowsze wpisy wprost na Twojego maila- >K L I K N I J<