26 marca 2011

Okres narzeczeństwa - jak wykorzystać na maksa?

Oto mój mały apel. Nie traktujcie go specjalnie poważnie, ale przemyślcie choć troszkę. Narzeczeństwo to taki piękny okres. Więc warto go wycisnąć jak cytrynę, do ostatniej kropelki.

Dawno, dawno temu przeczytałam w jakiejś książce pewne mądre zdania. Brzmiały one mniej więcej tak:" Dziel swoje życie na rozdziały. Jak w książce. Tytułuj je i staraj się wykorzystać na maska jako autor swojej własnej powieści". 
Na początku wydało mi się głupie. Ale zamieszkało w mojej głowie na dość długo, bym w pewnym momencie stwierdziła, że ma bardzo wielką wartość.

Nie musimy robić wszystkiego na raz. Jeśli nasze życie aktualnie skupia się na rozdziale: "Pierwsza praca" albo "Studia", albo "Szukanie miejsca w życiu plus opieka nad rodzicami" albo "Fascynacja tańcem" lub cokolwiek innego- to czy to nie jest piękne? Taki tytuł dla aktualnego rozdziału naszego życia łatwo pozwala ustalić nam priorytety. Określić, co jest ważne.  W co warto inwestować czas i energię.Gdzie iść, co robić. 

Od kilku lat nazywam większe okresy swojego życia rozdziałami. Pozwala mi to uchwycić te wartości, które w danym okresie są dla mnie najważniejsze, docenić je i dostrzec w codziennym chaosie. Jeszcze bardziej stało się to dla mnie dostrzegalne, gdy się zaręczyłam. Mój rozdział wtedy zatytułowałam: "Narzeczeństwo i kariera". W rozmowach z przyjaciółkami odkryłam coś ciekawego- one wszystkie, zamiast cieszyć się aktualnym etapem  związku- myślały tylko o czasie, gdy zostaną już żonami.

A przecież taka okazja, by nawiązać bliski kontakt z ukochanym już się  nie nadarzy. Kiedy odbywać rozmowy do rana przy butelce wina, jak nie teraz? Kiedy tańczyć spontanicznie przy ulubionej muzyce? Kiedy wygłupiać się? Kiedy śmiać? Kiedy pytać o ważne sprawy? Spacerować po mieście w deszczu? Oglądać razem filiżanki i ekspresy? Czy robić cokolwiek innego?

Jasne, po ślubie też będzie czas... Ale jeśli nie staniecie się bliscy sobie teraz, to czy jakakolwiek przysięga pomoże? Czy w codziennym, małżeńskim żywocie łatwiej będzie o czułość i bliskość, jeśli jej nie zbudowaliście wcześniej? 

Większość par zaręcza się po dłuższym trwaniu związku- kiedy te gorętsze uczucia już zaczynają stygnąć, a miłość przyjmuje nieco bledsze barwy. Wielu z nas myli ją z rutyną i przyzwyczajeniem. Ale czy właśnie okres narzeczeństwa nie powinien służyć obudzeniu dawnych uczuć? Przedyskutowania spraw, które trzeba poruszyć? Rozmów o wszystkim i o niczym? Wspólnych wypraw do sedna prawdy? Bliskości? Poczuciu wspólnoty? Bezpieczeństwu bycia we dwoje? Miłości?
Przeczytałam ostatnio, że pary, które raz dziennie  przez 15 minut rozmawiają ze sobą szczerze o  swoich uczuciach, mają aż 90% szans na przetrwanie- czy nie warto zacząć właśnie teraz?

Wiele z dziewczyn myśli, że wie o swoim partnerze wszystko, ale czy na prawdę? Kiedy ostatni raz zrobiliście coś razem? Kiedy we dwoje śmialiście się na głos z tego samego? Kiedy patrzyliście sobie w oczy i wiedzieliście, że wy dwoje jesteście dla siebie stworzeni? Kiedy?
Potraktujcie okres narzeczeństwa jak cytrynę. Doprawiajcie nią codzienność, jak herbatę. Ten okres ma ograniczony czas trwania. Każda kropelka jest na wagę złota. Każda wyciśnięta kropelka wpłynie na przyszłość. Narzeczeństwo to nie tylko okres wybierania sukni ślubnej i menu weselnego- to uczenie bycia się razem, tworzenia rodziny, wspólnoty. Korzystajcie. Kochajcie, rozmawiajcie, jedzcie razem watę na patyku ;)


Ach, co ja tu pisze....  Pomarudziłam.... Idę się przytulić do Lubego ;)

6 komentarzy:

  1. nie myslalam nigdy w taki sposob o tem. ale chyba masz racje- przy przygotowaniach do slubu tak sie zaangazowalam w slub, ze sie z miskiem czesciej kloce ostatnio, chyba zaczne twoj blog czesciej odwiedzac, bo z sensem piszesz, a nie jak na tych wszystkich portalach o glupotach i podwiazkach, fajnie, ze ktos ma normalne podejscie i nie daje sie tej modzie

    OdpowiedzUsuń
  2. kochac, kochac, a nie sie klocic trzeba

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem Ci, że to faktycznie daje do myślenia, co prawda między nami układa się, mam wrażenie coraz lepiej, to prawda jest taka, że i ja żyję już bardziej ślubem i tym, co po nim. A przecież narzeczoną będę już niespełna pół roku.

    OdpowiedzUsuń
  4. ja też się zaczęłam łapać na takim myśleniu- i pomyślałam sobie, że chyba warto jednak najpierw wykorzystać to co się ma, niż czekać na przyszłość :)

    OdpowiedzUsuń
  5. @markizo- miło mi, że tak myślisz. ale ja mam wrażenie, że mój blog jest niepoważny, a najwięcej informacji czerpię właśnie z tych portali, uzupełniając tylko o wpisy z tym, czego tam moim zdaniem brakuje

    OdpowiedzUsuń
  6. No szkoda, że dla niektórych narzeczeństwo to tylko planowanie ślubu..

    OdpowiedzUsuń

Najnowsze wpisy wprost na Twojego maila- >K L I K N I J<